Strony

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 4: Prawda

Vitani angryRiliane była zła. A wręcz wściekła. Dlaczego wcześniej nikt nie powiedział jej o tym lwiątku? Tylko ona jedna nie wie o jego historii. Weszła do komnaty mamy i już od progu zawołała
- Mamo! Musisz mi coś wyjaśnić!
Misaki od razu podniosła łeb i spojrzała na swoją córkę
- Co takiego, skarbie? Stało się coś?
Z wielką chęcią chciałaby to mamie wykrzyczeć prosto w pysk. Ale powstrzymała się przed tym. Nie mniej jednak nadal była wściekła
- Owszem, stało się - powiedziała podchodząc do niej szybkim krokiem - Dlaczego mi o nim nie powiedziałaś?
- O nim? - spytała królowa - Czyli o kim?
- O lwiątku, które mi się śniło! - zawołała - Powiedział, że wiedzą o nim wszyscy poza mną! Wyglądał jak ja, tylko miał jakieś znamię na grzbiecie!
Misaki szeroko otworzyła oczy. Uśmiech zniknął jej z pyska i odwróciła łeb
- To był tylko sen. Nie znam żadnego lwiątka... - mruknęła
- Znasz, tylko nie chcesz się przyznać, bo boisz się, że tata skaże cię na śmierć? Przecież by nie mógł! To dlatego przyszłam akurat do ciebie!
Lwica westchnęła i spojrzała smutno na córkę. Tej nagle jakby przeszła cała złość i pojawiło się współczucie
- Mamo, przepraszam... wiem, że nie powinnam...
- Nie, to moja wina. Od początku powinnam ci powiedzieć... - mówiąc to wstała - Chodźmy. Opowiem ci o nim w miejscu, gdzie nikt się o tym nie dowie

***

Riliane wraz z mamą poszły do jednej z najpiękniejszych i najspokojniejszych dżungli. To tam Misaki zaczęła opowiadać.
- Lwiątko, które ci się śniło, to Allen
- Allen? - spytała zaciekawiona lwiczka
- Tak. Jest twoim rówieśnikiem. Twój ojciec wysłał go na szkolenie do pewnych lwic, bo był przeklęty
- Więc po co go tam wysłał? I co to za klątwa?
- Bo to miało być pewnego rodzaju wygnanie. A klątwa została rzucona przez najlepszego jasnowidza w krainie. A wszystko przez to, że Katsu jest zazdrosny o Lucifenię
- A co ma jeden do drugiego?
- Twój ojciec zamordował go. Wtedy on rzucił klątwę, która oznacza, że jeśli Allen zginie - Lucifenia razem z nim
- Czy wszyscy wiedzą o tej klątwie?
- Nie. Tylko ty, ja, tata, Shinya i Germaine, która teraz sprawuje opiekę nad nim. Swoją drogą ciekawe, co u niego... - powiedziała królowa patrząc w niebo lekko przysłonięte drzewami. Riliane także tam spojrzała. Obydwie pominęły ważne fakty. Księżniczka to, że również jest przeklęta i że Allen obiecał jej spotkanie, natomiast Misaki ukryła ich pokrewieństwo
- No, chyba pora na mnie - powiedziała lwica z lekkim uśmiechem
- A mogę tu jeszcze chwilę zostać? - spytała złota błagalnym tonem
- Dobrze, tylko nie za długo. I pamiętaj, nie schodź ze ścieżki! - ostrzegła córkę odchodząc
- Dobrze, dobrze - zaśmiała się. Znów spojrzała w nieba i zaczęła myśleć o słowach Allena.
 Obiecuję ci, że niedługo znów się zobaczymy
***

Młody lew co sił w łapach pognał do Germaine. Nawet nie zauważył, kiedy na nią wpadł
- Hola hola, dokąd ten pośpiech? - spytała chichocząc
- Przepraszam panią - powiedział lekko spuszczając łeb - Po prostu potrzebuję wyjaśnienia pewnego snu - nie czekając na odpowiedź zaczął wyjaśniać - Śniła mi się pewna lwica, w moim wieku. Wyglądała jak ja, mówiła, że coś jej grozi i że pewna lwica wskaże mi drogę do domu gdzie ponoć ona i ja mieszkamy... Ale o co z tym chodziło?
Lwica uśmiechnęła się lekko
- Chodziło o twój dom. Nie pochodzisz stąd. Ta lwica, którą spotkałeś, to prawdopodobnie księżniczka tamtego miejsca. Osobiście znam stamtąd tylko króla, królową i posłańczynię. No i ciebie, naturalnie - zachichotała - Z tego co mi wiadomo, to nauczyłeś się już wszystkiego, co byłeś w stanie się nauczyć. W nagrodę pozwól więc, że ja będę tą lwicą, która ma ci wskazać drogę.
Na pysku Allena pojawił się szeroki uśmiech. Germaine wskazała kierunek północny
- Biegnij cały czas w tamtą stronę. Gdy znajdziesz się w dżungli, będziesz bardzo blisko swojego domu. Potem biegnij ścieżką, gdy wyjdziesz z buszu, zobaczysz jaskinie. Największa z nich należy do króla. To do niego powinieneś się zwrócić jako pierwszego
Allen podszedł bliżej Germaine i delikatnie polizał ją w pyszczek. Lwica była zaskoczona
- Dziękuję pani bardzo! Nigdy tego pani nie zapomnę! - zawołał z radością i zaczął biec we wskazanym kierunku. Po chwili zatrzymał się, spojrzał na rudą i zasalutował jej. Tamta odpowiedziała. Gdy zniknął jej z pola widzenia, oczy zaszły jej łzami. Uśmiech jednak nie znikał jej z pyska. Będzie za nim potwornie tęsknić.
Niedługo się zobaczymy

6 komentarzy:

  1. Oo! Jak ślicznie :D
    Kiedy kolejny post?? Nie mogę doczekać się spotkania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fainie :) nie mogę się doczkać kiwedy rodzeńatwo się spotka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super post! Nie mogę się doczekać kolejnego postu!:D
    Pytam z ciekawości: Katsu

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Cię do Liebest Avard, szczegóły na moim blogu!
    http://krl-lew-4.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń